Polskie Guantanamo to robota Millera
Sobota, 25 stycznia
2014
Miller
jak dziecko pokazuje palcem na Siwca i
Kwaśniewskiego, zamiast
po męsku przyznać się do odpowiedzialności za więzienia CIA w Polsce. Tak mężczyzna nie kończy. Tak kończy tchórz i kłamca!
Rzeczpospolita Polska
jest republiką o ustroju
demokracji z systemem parlamentarno-gabinetowym. Podział
władz jest mówiąc
ogólnie następujący:
władza ustawodawcza (Sejm i Senat),
władza wykonawcza (Prezydent i Rada
Ministrów), władza sądownicza (Sądy Powszechne, Trybunał Konstytucyjny, Trybunał Stanu etc.).
Władza wykonawcza
jest podzielona nierówno. Rola prezydenta w praktyce ogranicza się do funkcji reprezentacyjnych. Znakomita większość władzy
wykonawczej spoczywa w rękach premiera i rządu. To Rada Ministrów rządzi, a premier odpowiada
m. in. za bezpieczeństwo
wewnętrzne i zewnętrzne państwa.
Odpowiedzialność Aleksandra Kwaśniewskiego za więzienia CIA jest proporcjonalna
do zakresu władzy wykonawczej jaka przypada na urząd
prezydenta. Czyli znikoma w stosunku do premiera. Jak to obrazowo określił
Donald Tusk - "prezydent jest strażnikiem żyrandola".
Zainstalowanie amerykańskich
tajnych więzień w
Polsce przeprowadziła Agencja Wywiadu, której szefem był
wówczas Zbigniew Siemiątkowski. Bezpośrednim
przełożonym Siemiątkowskiego
był premier Leszek
Miller. Dzisiejsze tłumaczenie
Millera, że o niczym nie wiedział
jest żałosną próbą
mataczenia. Tak samo jak przerzucanie
odpowiedzialności na prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.
Wytykanie mu, że szefem BBN był wówczas Marek Siwiec,
jest niczym innym jak próbą zdyskredytowania Europy+ i samego Siwca,
czyli bieżącą
gierką polityczną.
BBN (Biuro Bezpieczeństwa
Narodowego) jest instytucją
o charakterze analityczno-doradczym.
BBN nie ma prawa prowadzić żadnych operacji wywiadowczych, kontrwywiadowczych ani żadnych innych działań operacyjnych.
Ma analizować i służyć prezydentowi
radą. Wie o tym Miller, ale cynicznie i tchórzliwie pokazuje
palcem na Siwca i Kwaśniewskiego.
To szczeniackie zachowanie świadczy o strachu i nerwowości lidera SLD.
Czy Kwaśniewski
jest całkowicie bez
winy? Oczywiście nie!
Sam prezydent w licznych wywiadach przyznał, że w Polsce były więzienia CIA i szlachetnie wziął
na siebie za nie odpowiedzialność.
Ale odpowiedzialność w zakresie
swoich kompetencji i obowiązującego podziału władzy. Mówiąc wprost Aleksander Kwaśniewski będąc prezydentem był zobowiązany stać na straży
Konstytucji, którą brutalnie pogwałcił
Miller. Można dywagować
kiedy i w jakim zakresie Aleksander Kwaśniewski o tym się dowiedział,
ale nie zmienia to faktu, że tym który dopuścił
się złamania Konstytucji jest Miller, a nie Kwaśniewski.
Miller
zatem powinien odpowiedzieć za złamanie Konstytucji i sprzedanie suwerenności
Polski za marne 15 mln dolarów,
czyli za polskie Guantanamo. Kwaśniewski
może odpowiedzieć
za to, że nie doprowadził do rozliczenia Millera. O ile mu się udowodni, że o wszystkich szczegółach wiedział.
Relacje między Kwaśniewskim a Millerem w tym czasie publicyści
określali mianem
"szorstkiej przyjaźni".
W rzeczywistości za tym określeniem kryła się walka obydwu liderów
o wpływy w państwie,
walka w której Miller na każdym kroku podkreślał marginalną, reprezentacyjną
rolę Prezydenta. Utarło się nawet w tamtym czasie powiedzenie, że Miller pozuje na "żelaznego kanclerza" chcąc w jednym ręku skupić całą władzę w kraju na wzór kanclerzy
niemieckich.
Żałosne zrzucanie odpowiedzialności na Kwaśniewskiego w powyższym świetle nic Millerowi nie
da. To on odpowiadał za Agencję Wywiadu i nie
wyobrażam sobie, żeby pułkownik Derlatka przyjmował pudełka z amerykańskimi
dolarami bez wiedzy i akceptacji
swojego szefa Zbigniewa Siemiątkowskiego, który z całą pewnością o wszystkim informował Millera. Czy Miller coś mówił prezydentowi Kwaśniewskiemu, czy zazdrośnie strzegł swoich bliskich kontaktów (a w zasadzie konszachtów) z Amerykanami? Znając jego wrodzone rosyjsko-amerykańskie
wazeliniarstwo, śmiem twierdzić że bardzo oszczędnie dzielił się tą wiedzą z Kwaśniewskim.