Prowokacja, gniew i strach
Jerzy Haszczyński
03-04-2011
20 marca
spłonął na Florydzie jeden egzemplarz Koranu, a 1 kwietnia rozpoczęło się w Afganistanie mordowanie obcokrajowców pracujących dla ONZ.
Uświadamia to nam, że
żyjemy w świecie,
w którym czyn skrajnie nieodpowiedzialnego pastora z amerykańskiej prowincji może wywołać morderczy szał tłumu w miejscu odległym o 12 tysięcy kilometrów, na innym
kontynencie i w innej cywilizacji. Przedstawiciel malutkiej wspólnoty z USA może narazić na
niebezpieczeństwo setki
ludzi, których muzułmanie mniej lub bardziej słusznie
(raczej mniej) identyfikują z cywilizacją
reprezentowaną przez tego pastora.
Celem pastora była wyłącznie prowokacja. Doskonale zdawał sobie
sprawę, jak zareagują gdzieś daleko muzułmanie. Wiedział, że mogą zginąć ludzie. Głosił, że działa w obronie prześladowanych w krajach islamskich chrześcijan, w rzeczywistości narażając
ich na
jeszcze większe prześladowania.
Zapewne swoje zrobiło
też zainteresowanie, z
jakim spotkała się w mediach poprzednia prowokacja tego lokalnego duchownego, czyli zapowiedź (niespełniona)
spalenia Koranu w rocznicę zamachów 11 września.
Nie ma chyba innego pastora
w USA, do którego prośby
o zaniechanie jakichś działań kierowaliby najważniejsi politycy, z prezydentem Obamą włącznie. To nakręciło spiralę szaleństwa.
Pastor nie tylko wywołał falę mordów w Afganistanie, także bardzo zaszkodził debacie o islamie. Dostarczył argumentów zalęknionym ludziom Zachodu, którzy wolą nic nie mówić
i nic nie
wiedzieć o muzułmanach,
by tylko nie narazić się na gniew
ich radykalnych przedstawicieli. Obciążył
współodpowiedzialnością każdego polityka, publicystę czy pisarza, który jest przeciw paleniu Koranu, ale krytycznie przygląda się zjawiskom zachodzącym w społecznościach muzułmańskich
i w świecie islamu, i na Zachodzie. Teraz każdy z nich pięć razy się zastanowi,
czy nie zaszkodzi
komuś, kto pojechał z misją humanitarną do Afganistanu czy Pakistanu.
Pracowników ONZ zamordowali
konkretni muzułmanie i ich wina
jest oczywiście największa. Niestety, nie słychać
powszechnego potępienia
w świecie muzułmańskim
dla zabijania niewinnych ludzi w odwecie za spalenie
przez kogoś świętej księgi.
I o tym też
się będzie teraz trudniej z muzułmanami debatowało.