Polska bierze nową tarczę
Piotr Gillert ,
Wojciech Lorenz 22-10-2009, ostatnia
aktualizacja 22-10-2009 00:16
Premier
Tusk potwierdził po spotkaniu z wiceprezydentem USA Bidenem: przyjmiemy wyrzutnie SM-3
Warszawa przywitała Josepha Bidena deszczem i chłodem,
ale amerykański gość
miał pod adresem naszego kraju wiele
ciepłych słów. – Polska jest jednym z naszych najbliższych sojuszników. Podzielamy te
same wartości i ideały – mówił po spotkaniu z premierem Donaldem Tuskiem. – Polska jest w naszych sercach – powtarzał podczas wspólnego wystąpienia z prezydentem Lechem Kaczyńskim.
Biden przyjechał
do Polski, by zatrzeć złe wrażenie spowodowane nieudolną prezentacją zmiany koncepcji tarczy antyrakietowej przez nową administrację, a także by potwierdzić amerykańską ofertę.
Premier Tusk oświadczył wczoraj,
że nasz kraj ją
przyjmuje. – Polska jest gotowa uczestniczyć w projekcie SM-3 – stwierdził.
Aktywny
partner
Jak
wyjaśnił Tusk po spotkaniu z Bidenem, Polska jest potrzebna „w planie dla świata
nie tylko jako państwo, które potrzebuje pomocy”. – Staliśmy się w oczach USA partnerem, od którego
oczekuje się aktywności i współodpowiedzialności za
to, co dobre w świecie
powinno się zdarzyć – dodał
premier.
Jego
gość był wyraźnie z takiego stwierdzenia zadowolony. – USA doceniają, że Polska zdobyła się na ten krok
i zgodziła na rozmieszczenie elementów systemu – mówił, dodając, że tarcza służyć będzie
nie tylko Ameryce, ale także większemu bezpieczeństwu
NATO i Polski. Zapewniał też, że USA bardzo poważnie traktują swe zobowiązania wobec sojuszników. Jak mówili „Rz” polscy dyplomaci, Warszawa nie spodziewała się po tej
wizycie konkretów, lecz raczej formalnego
potwierdzenia amerykańskiej
woli rozmieszczenia systemu zmodyfikowanych rakiet SM-3 w Polsce.
Jak
twierdzi prezes waszyngtońskiego Ośrodka
Analiz Polityki Europejskiej Wess Mitchell, wizyta Bidena ma jednak spore znaczenie. – To krok w dobrym kierunku. Sojusznikom w Europie Środkowej trzeba było dokładnie wyjaśnić, na
czym polega nowa koncepcja obrony przeciwrakietowej, i złożyć im konkretną ofertę udziału w tym systemie. Ta oferta jest na
stole i jest bardzo uczciwa, ale na razie zbyt futurystyczna,
aby jej szczegóły
miały większe znaczenie. Najważniejsze, że USA pokazały sojusznikom, iż są wiarygodnym
partnerem, który wywiązuje się ze swoich zobowiązań
– mówi „Rz” Mitchell. – Mamy powody do satysfakcji – tak szef MSZ Radosław
Sikorski ocenił wizytę Bidena w Polsat News. Poinformował też, że w listopadzie udaje się do Waszyngtonu, gdzie będzie prawdopodobnie rozmawiał z sekretarz stanu USA Hillary
Clinton.
Są pewne trudności
Jak podkreślali wczoraj przedstawiciele amerykańskiej administracji,
nie wiadomo na razie,
ile dokładnie rakiet miałoby się znajdować w Polsce. Wiadomo jednak, że
realizacja projektu ma się rozpocząć po 2015 roku, a zakończyć do 2018. Byłyby
to kolejne fazy modernizacji systemu opartego na
używanych obecnie tylko na okrętach
wyrzutniach rakiet SM-3. Ten odległy termin
wdrożenia zmian niepokoi Warszawę. Inną kwestią jest sprawa wciąż toczących się negocjacji ws. umowy
o statusie wojsk amerykańskich w Polsce. Mimo deklarowanej od dawna
przez obie strony gotowości do porozumienia, nie udało się uzgodnić wspólnego stanowiska m.in. w sprawie odpowiedzialności
karnej amerykańskich żołnierzy w Polsce. – Są tutaj pewne
trudności, mam nadzieję, że zostaną rozwiązane na zasadzie
kompromisu – mówił o tych negocjacjach polski prezydent po spotkaniu z Josephem Bidenem.
Krytycznie o deklaracji premiera wypowiedział się szef Biura
Bezpieczeństwa Narodowego
Aleksander Szczygło. – Perspektywa sześciu czy dziewięciu lat, jeśli chodzi o powstanie tarczy, jest dość odległa. Wypowiedź premiera jest zaskakująca.
Szkoda, że rząd tak szybko nie
zaakceptował poprzedniego
porozumienia. To zdumiewające,
że godzi się na
coś, co jest bardzo odległe, a przeciąga rozmowy w sprawie umowy o statusie wojsk, koniecznej do stacjonowania rakiet Patriot w Polsce i jakiejkolwiek
obecności wojsk USA na naszym terenie
– powiedział „Rz” Szczygło.
Rzeczpospolita