Gambit Obamy
Marek Magierowski
05-03-2009
W trakcie
kampanii wyborczej Barack
Obama odcinał się
co krok od
polityki swojego poprzednika. Miał, przyznajmy, ułatwione
zadanie – odpowiedzialność
za słowa jest wszak mniejsza niż odpowiedzialność
za czyny. Gdy jednak nadszedł czas podejmowania decyzji, nowy prezydent
rozczarował wielu swoich zwolenników, którzy oczekiwali jak najszybszego wyjścia z Iraku, natychmiastowego zamknięcia więzienia w Guantanamo czy łagodniejszego traktowania podejrzanych o terroryzm.
Okazało się, że Obama nie jest wcale takim gołębiem,
jakiego chciałaby w nim widzieć amerykańska lewica, aczkolwiek daleko mu oczywiście do jastrzębi
pokroju Dicka Cheneya czy Donalda
Rumsfelda.
Świeżo upieczony przywódca USA musiał
szybko zatrzeć to niedobre wrażenie. Dziś jest znów człowiekiem pokoju, wyciągającym rękę
do Rosji i Syrii, a za chwilę
być może także w stronę Kuby. Chce się
układać z Moskwą
w sprawie systemu antyrakietowego, nie bacząc na
umowy podpisane z Polską i Czechami.
Nie sprzeciwia się także wznowieniu kontaktów między NATO a dyplomatami z Kremla.
To klasyczny
szachowy gambit: Obama poświęca
tarczę i pryncypialne stanowisko Waszyngtonu w sprawie wojny rosyjsko-gruzińskiej na rzecz
przyszłych zysków – mglistych i niepewnych.
Nikt bowiem nie może zagwarantować,
iż Rosjanie zmuszą Teheran do zatrzymania
programu nuklearnego i pomogą NATO w wojnie z afgańskimi talibami. Amerykański prezydent wręcza rosyjskiemu niedźwiedziowi marchewkę, licząc na to, że
miś kiedyś się odwdzięczy.
Otóż Rosja może się odwdzięczać bardzo długo i powoli albo
tylko udawać, że się odwdzięcza.
Może dostarczać Amerykanom wartościowych informacji wywiadowczych na temat
Iranu, a jednocześnie podpisywać z ajatollahami lukratywne kontrakty zbrojeniowe. Dmitrij Miedwiediew może w poniedziałek przejść
z Barackiem na
ty, a we wtorek wysłać czołgi na Tbilisi.
Czy
zatem gambit Obamy przyniesie oczekiwany skutek? Rosjanie znakomicie grają w szachy, a jedyny Amerykanin, który próbował się z nimi mierzyć – Bobby Fischer
– po latach postradał zmysły.
Ile ruchów do przodu zaplanował prezydent USA?