Rozbrajanie ukraińskiego kryzysu

 

Bartosz T. Wieliński 

 

11.06.2014

 

Zazwyczaj gdy spotykają się szefowie dyplomacji ważnych państw, na miejsce spotkania wybiera się jakiś elegancki ustronny pałacyk. W pięknym Petersburgu takich miejsc jest wiele. Ale ministrowie spraw zagranicznych Polski i Niemiec Radosław Sikorski i Frank-Walter Steinmeier rozmawiali ze swoim rosyjskim odpowiednikiem Siergiejem Ławrowem w zwykłym hotelu w śródmieściu.

 

A jednak Rosjanom na tej rozmowie zależało, bo czują ciężar izolacji, jaki spadł na nich za aneksję Krymu i podpalanie wschodu Ukrainy. To, że Sikorski i Steinmeier nie przekonają Ławrowa do stanowiska UE, było jasne, zanim ich samoloty wystartowały do Petersburga.

 

Ławrow uraczył ich tym samym, co kremlowska propaganda powtarza od tygodni. Że na Ukrainie w lutym miał miejsce zamach stanu, że aneksja Krymu była zgodna z prawem międzynarodowym, że Rosja nie ma nic wspólnego z sytuacją na wschodniej Ukrainie, że Kijów musi się zgodzić na federalizację kraju, że wysyłanie ukraińskiego wojska przeciwko rosyjskim najemnikom w Słowiańsku czy Ługańsku to "zbrodnia na narodzie". - Może ogląda zbyt dużo rosyjskiej telewizji - zastanawiał się jeden z dyplomatów.

 

Na konferencji usłyszałem też pozytywne sygnały. Siergiej Ławrow mówił bowiem o współpracy z nowym ukraińskim prezydentem Petrem Poroszenką. A przecież wcześniej Rosja wykluczała uznanie nowej władzy.

 

 W tej rozgrywce nie chodziło jednak o to, by Ławrowa zmiękczyć czy urobić. Ministrowie pojechali utrzymać kanał łączności. Najpoważniejszy od lat kryzys w Europie trwa właśnie na Ukrainie. Postępowanie Rosji oburza i niepokoi, ale NATO nie wyśle na Ukrainę wojsk. To pewne. Kryzys można rozwiązać tylko w sposób dyplomatyczny. Dlatego trzeba z Rosją rozmawiać.

 

A trójkąt kaliningradzki jest dobrą formułą do negocjacji, bo w jego skład oprócz Rosji wchodzi najważniejszy kraj starej Europy i najważniejszy kraj nowej. Rosjanie zaakceptowali to, że w tym gronie można rozmawiać o pokoju na Ukrainie.

 

 Politycy pojechali do Rosji po to, by wysłać czytelne sygnały do europejskich kolegów. Sikorski pokazał, że Polska nie jest rusofobicznym krajem. Taką łatkę uporczywie stara się nam przyczepić rosyjska propaganda. To, że właśnie teraz pojawiają się doniesienia o wzięciu do niewoli na wschodniej Ukrainie polskich najemników, nie jest przypadkiem.

 

 Sikorski nie używał oskarżycielskiego tonu, sprawiał wrażenie zatroskanego o los Ukrainy, a także Rosji. W ten sposób przekonywał świat, że Polacy, choć potępiają Kreml za agresję na sąsiada, gotowi na szczerą rozmowę z Rosją. To nie Warszawa dolewa oliwy do ognia.

 

 Frank-Walter Steinmeier zapewniał, że Niemcy nie będą się dogadywać z Rosją ponad głowami swoich sąsiadów, co np. miało miejsce podczas budowy Gazociągu Północnego. Spotykając się z Ławrowem w towarzystwie polskiego ministra, Steinmeier wysłał sygnał, że w sprawie Rosji Europa będzie dalej mówić jednym głosem.

 

 To także wiadomość dla Rosjan, że Berlin, mimo prorosyjskiego lobbingu prowadzonego w Niemczech przez zaprzyjaźnionych z Kremlem działaczy, ze wspólnego chóru się nie wyłamie. To także znak, że w sprawie Rosji Niemcy i Polska mają zbieżne stanowiska. Steinmeier, architekt niemiecko-rosyjskiego zbliżenia z czasów rządów kanclerza Gerharda Schrödera, dziś jest równie ostrym krytykiem Kremla jak jego polski kolega. Różnica polega na tym, jak Rosję karać. Polska chce surowych sankcji, Niemcy chcą więcej czasu na rozmowy.

 

 Podróż do Rosji jest dla obydwu ministrów ryzykowna. Steinmeier od miesięcy jest w sporze z członkami swojej partii SPD, w której wiele do powiedzenia ciągle mają tzw. rozumiejący Rosję. Ci skrajnie prorosyjscy działacze, powołując się na autorytet byłych kanclerzy - Helmuta Schmidta i Gerharda Schrödera - którzy podczas swoich rządów utrzymywali z Kremlem ciepłe stosunki, chcą, by Unia Europejska dała Rosji wolną rękę.

 

Lecąc do Sankt Petersburga, Stein-meier w swojej partii nie zdobędzie plusów. A Sikorski zostanie zapewne nazwany przez polską prawicę zdrajcą. Bo tylko zdrajcy spotykają się z Rosjanami.