Rusza nowy kosmiczny
wyścig zbrojeń?
Karol
Wójcicki
15.05.2014
Konflikt ukraiński
ponownie zawraca Rosję i USA na drogę wyścigu
kosmicznego. Wiceminister Rosji sugeruje nawet, aby USA dostarczały swoich astronautów na orbitę przy użyciu trampoliny.
Od 17 lipca 1975
roku w kosmosie trwa era współpracy. Połączenie statków
Apollo i Sojuz symbolicznie zakończyło
etap trwającego od końca lat 50. wyścigu kosmicznego. Zapoczątkowana przez Stany Zjednoczone i Związek Radziecki współpraca w sektorze kosmicznym zaowocowała chociażby stworzeniem na początku XX wieku Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Jej istnienie to wynik ścisłej symbiozy NASA i Roskosmosu. Właściwie nie sposób wyobrazić
sobie funkcjonowania stacji bez udziału
jednej z tych agencji. Okazuje się jednak, że taka perspektywa jest dziś nam bliższa
niż kiedykolwiek wcześniej.
Współpraca między
kosmicznymi gigantami opiera się na dwóch głównych
filarach.
Pierwszym z nich jest właśnie Międzynarodowa
Stacja Kosmiczna, która dziś jeszcze nie jest zagrożona. NASA zerwała
bowiem współpracę
z Roskosmosem na każdej płaszczyźnie,
poza właśnie bieżącym funkcjonowaniem
ISS. Nie jest to jednak wynikiem sankcji, gdyż nie zostały nigdy przez USA nałożone na instytucje lub firmy działające bezpośrednio na terytorium Rosji. Jedną z sankcji został za to objęty Dmitrij Rogozin - wicepremier Federacji Rosyjskiej. A to właśnie on jest m.in. odpowiedzialny za funkcjonowanie rosyjskiego sektora kosmicznego w tym firmy NPO
Energomasz, która jest producentem silników rakietowych RD-180. Korzystają
z nich chociażby siły powietrzne USA i United Launch Alliance w swoich
rakietach Atlas V i Delta
IV. Rosjanie w odpowiedzi na kolejne sankcje
zmienili licencję na używanie przez USA tych silników, wykluczając możliwość wynoszenia
za ich pomocą
satelitów militarnych - a
do tego głównie służyły one siłom
powietrznym.
Choć NASA i Roskosmos w dalszym ciągu współpracują
w kwestii ISS, to Rosja zapowiedziała, że nie widzi
sensu dłuższego korzystania ze stacji po roku
2020, a do tego właśnie
czasu obowiązuje umowa między USA i Rosją regulująca
zasady jej funkcjonowania.
Paradoksalnie wojowanie
sankcjami i zrywanie współpracy na płaszczyźnie kosmicznej może obu krajom przynieść
nie tylko straty, lecz także
korzyści. Odcięty
od dostępu do rosyjskich silników przemysł kosmiczny w USA zostanie pobudzony przez jedyną alternatywę, jaką są rodzime konstrukcje prywatnych firm. To zaś może znacząco przyspieszyć uniezależnienie się transportu amerykańskich astronautów na pokład ISS od rosyjskich rakiet
Sojuz.
Z
kolei Rosyjska Akademia Nauk i
Roskosmos nakreśliły
kierunek rozwoju przemysłu kosmicznego, wskazując na stworzenie bazy księżycowej. To wymaga jednak zbudowania nowej rakiety przypominającej
tę, nad którą obecnie pracuje NASA. Izolacja i konkurencja obu
programów kosmicznych może być więc początkiem nowego wyścigu kosmicznego