Polański oszczędził
Polsce kłopotu
Ewa Siedlecka
2011-06-04
Wbrew wcześniejszym informacjom polskiej prokuratury USA mogły się od
Polski domagać ekstradycji Romana Polańskiego
Roman Polański
miał przyjechać na zaczynający
w poniedziałek Festiwal
Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni i odebrać nagrodę Platynowych Lwów za całokształt
twórczości. W czwartek organizatorzy poinformowali, że "pomimo wcześniejszego potwierdzenia przez Romana Polańskiego obecności podczas dwóch ostatnich dni Festiwalu, reżyser przekazał wiadomość o zmianie swoich planów i
odwołaniu wizyty w Gdyni".
Pojawiły się spekulacje, że powodem jest sprzeciw liderów Prawicy Rzeczypospolitej Marka Jurka i Mariana Piłki. Apelowali oni "do władz i instytucji
publicznych (w szczególności
do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego,
Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej i Krajowej Rady
Radiofonii i Telewizji, Telewizji Polskiej SA)" o bojkot festiwalu z powodu zaproszenia Polańskiego, który "jest ścigany przez wymiar sprawiedliwości
Stanów Zjednoczonych za popełnienie jednego z najbardziej potępianych społecznie przestępstw" - za odbycie 33 lata temu stosunku seksualnego
z 13-latką.
We wrześniu
2009 r. Polańskiego zatrzymano
w Szwajcarii w celu ekstradycji do USA. Po dziesięciu miesiącach aresztu został zwolniony, a Szwajcaria odmówiła ekstradycji, ponieważ USA nie wyjaśniły pewnych prawnych wątpliwości.
Wtedy polska Prokuratura Generalna opublikowała na
swojej stronie internetowej opinię prawną prokuratora PG Krzysztofa Karsznickiego, w której stwierdzał: "Wydanie przez władze
polskie Romana Polańskiego innemu państwu jest niemożliwe".
Powołał się na to, że
przestępstwo, którego dopuścił się Polański w Polsce, uległo już przedawnieniu.
Jednak okazuje się, że dwustronna umowa o ekstradycji między Polską a USA, opublikowana w Dzienniku Ustaw 10 maja 2010 r., przewiduje - w art. 8 - że taka sytuacja nie wyklucza
wydania. Przepis mówi, że wydanie jest niedopuszczalne tylko wtedy, gdy
przestępstwo przedawniło
się w kraju ścigającym. Tymczasem czyn,
o który oskarżony jest
Polański w USA nie przedawni się nigdy.
Możliwe więc, że prawdziwą przyczyną odwołania wizyty Polańskiego jest właśnie groźba wydania USA.
Czy
byłaby realna? O wydaniu decyduje sąd, a ostatecznie - minister sprawiedliwości. Sąd zapewne rozważyłby
takie okoliczności jak to, że w Polsce przestępstwo się przedawniło.
I zgłaszane przez adwokatów reżysera wątpliwości, czy w atmosferze nagonki Polański mógłby liczyć w USA na
rzetelny proces.
Nie
bez znaczenia mogłaby być też okoliczność, że Polański ma polskie obywatelstwo. Gdyby sąd jednak
zdecydował o wydaniu, to
ostatnie słowo ma
minister sprawiedliwości. On zaś zapewne
wziąłby pod uwagę
fakt, że USA nie zrealizowały kilku polskich wniosków o ekstradycję - np. Edwarda Mazura, czy oskarżonego w aferze FOZ Dariusza Przywieczerskiego,
b. szefa Universalu.
A także o przekazanie
do wykonywania kary w Polsce Rafała Pietrzaka, który w 1996 r., po wątpliwym procesie, został skazany na
30 lat ciężkiego więzienia
w Teksasie za molestowanie seksualne córki swojej konkubiny
("Gazeta" wielokrotnie pisała
o jego sprawie).
Tak więc wydanie Polańskiego Amerykanom byłoby wątpliwe, a na
pewno sprawa przysporzyłaby nam kłopotów w stosunkach z USA.