NATO: spór o Kijów i Tbilisi

 

Jacek Pawlicki, bart

 

2008-04-01

 

Szanse na uchylenie drzwi NATO dla Ukrainy i Gruzji ciągle , ale nie tak szeroko, jak chce Polska. I raczej chyba jeszcze nie teraz.

 

O tym, co na zaczynającym się jutro szczycie NATO zaoferuje Ukrainie i Gruzji, zadecydują w ostatniej chwili przywódcy Sojuszu. Jak się dowiaduje "Gazeta", w przygotowywanym komunikacie ze szczytu w Bukareszcie zostawiono puste miejsce w części dotyczącej przyszłości kontaktów z Kijowem i Tbilisi. A to oznacza, że dyplomatom nie udało się uzgodnić kompromisowej formuły i zostawiają ostatnie słowo przywódcom, którzy z tym najbardziej dzielącym tematem zmierzą się najpewniej podczas rozpoczynającej szczyt środowej kolacji.

 

Gra idzie o wielką stawkę - dzięki objęciu planem działań na rzecz członkostwa (ang. MAP) Ukraina i Gruzja znalazłyby się w przedsionku NATO, z którego nikt nie mógłby już ich usunąć. Choć objęcie jakiegoś kraju MAP nie jest obietnicą wejścia do Sojuszu, to kraje doń włączone zyskują status kandydata, a NATO zobowiązuje się im pomóc na drodze do Sojuszu.

 

- Szczyty mają swoją dynamikę, teoretycznie wszystko może się wydarzyć - mówi nam jeden z dyplomatów NATO. - Ale w Kwaterze Głównej Sojuszu mało kto gotowy byłby się założyć, że Kijów i Tbilisi już teraz zostaną objęte MAP - dodaje.

Nasi rozmówcy w Warszawie i Brukseli tłumaczą, że środowa kolacja może być bardzo burzliwa. Z powodu sporu nie uzgodniono ostatecznie alternatywnej propozycji dla dwóch pukających do drzwi NATO krajów. Wcześniej mówiło się, że Kijów i Tbilisi dostaną obwarowaną różnymi warunkami obietnicę objęcia MAP na jubileuszowym szczycie paktu w 2009 roku.

 

Na dwa dni przed szczytem Sojusz był dalej w tej sprawie podzielony. O objęcie Tbilisi i Kijowa natowskim planem wciąż mocno zabiega tzw. nowa Europa, z Polską na czele.

 

W sumie "obóz przyjaciół Ukrainy i Gruzji" gromadzi 10 krajów - dziewięć nowych państw NATO z naszego regionu i Kanadę. Kraje te mówią, że byłoby to zakotwiczenie Kijowa i Tbilisi w świecie Zachodu, ale i rozszerzenie strefy bezpieczeństwa paktu na Wschód. A odmowa, ich zdaniem, byłaby klęską tzw. polityki otwartych drzwi NATO i brzemiennym w skutki ustępstwem wobec Rosji przeciwnej otwieraniu się Paktu na Gruzję i Ukrainę.

 

Po drugiej stronie Niemcy i co najmniej 11 innych państw starej Europy, w tym Francja, Włochy, Hiszpania. Dziennik "Financial Times Deutschland" nazwał grupę "europejską falangą". "Falanga" argumentuje, że ani Kijów, ani Tbilisi nie spełniają kryteriów wymaganych przy ściślejszym związaniu ich z Sojuszem. I dodatkowo Ukraina jest głęboko podzielona w sprawie swego wejścia do NATO.

 

Sceptycy wskazują też, że nie można drażnić Rosji, w chwili kiedy NATO liczy na jej pomoc w Afganistanie. Niemiecka dyplomacja przestrzega też, że objęcie Ukrainy i Gruzji MAP mogłoby zdestabilizować sytuację w tych krajach. W przypadku Ukrainy bardzo łatwo wywołać zamieszki na Krymie, gdzie zdecydowaną większość mieszkańców stanowią nacjonalistycznie nastawieni Rosjanie. Gruzja zaś musi liczyć się z gniewną reakcją separatystów z Południowej Osetii i Abchazji.

 

Najbardziej wpływowi w Sojuszu Amerykanie popierają aspiracje Ukrainy i Gruzji, ale zdaniem "grupy przyjaciół" zbyt mało stanowczy.

 

Prezydent George Bush kilka dni temu próbował przez telefon przekonać do Ukrainy kanclerz Angelę Merkel i zapewne spróbuje raz jeszcze na kolacji w Bukareszcie. - Wszystko będzie zależeć od jego stanowczości - słyszymy w kwaterze głównej Sojuszu.

 

Na razie niewiele wskazuje na to, by Niemcy ustąpili. W Berlinie usłyszeliśmy jednak wczoraj ze źródeł dyplomatycznych, że presja USA jest tak duża, Niemcy zaczynają się zastanawiać. Nie wykluczają, że uzależnią ostateczne stanowisko od Francji. Jeśli Paryż nie powie "nie", Niemcy też się nie przeciwstawią.

 

Choć nadzieja na przyznanie statusu kandydata Ukrainie i Gruzji niewielkie, polski rząd i prezydent nie ustają w lobbingu na rzecz tych krajów. W zeszłym tygodniu prezydent wysłał listy do przywódców 26 krajów NATO z prośbą o poparcie dla ukraińskich i gruzińskich aspiracji. Stara się też o osobne spotkanie w kuluarach szczytu z 13 przywódcami. Według naszych informacji jak na razie zgodziło się trzech - premierzy Belgii i Luksemburga oraz kanclerz Angela Merkel.

 

W sobotę na łamach opiniotwórczego "Financial Times" prezydent opublikował też apel pod znamiennym tytułem "NATO ma obowiązek przyjąć Ukrainę i Gruzję". Napisał m.in., że jeżeli na szczycie nie zostaną podjęte decyzje dotyczące rozszerzenia NATO, oznaczać to będzie, NATO straciło polityczny cel swego istnienia. Wówczas sojusz "nieodwracalnie straciłby swoją rolę stabilizującą".