Tusk twardy w sprawie tarczy

 

Marcin Bosacki, Waszyngton

 

2008-03-11

 

Jak może wyglądać umowa Polski z USA w sprawie tarczy antyrakietowej? Oto scenariusze najbliższych 11 miesięcy - porozumienia i jego braku

 

Wczoraj podczas rozmów w Białym Domu prezydent George Bush i premier Donald Tusk zgodzili się, by równolegle negocjować budowę bazy antyrekietowej w Polsce oraz sprawę dużej pomocy dla polskiej armii. Co prawda obaj politycy mówili, że "pozostało jeszcze wiele do ustalenia między ekspertami", ale z ich słów oraz doniesień kuluarowych rysuje się następujący scenariusz.

 

Co daje Polska? Jeśli do porozumienia ostatecznie dojdzie, Warszawa zgodzi się na antyrakiety. Wyrzutnia miałaby być skoordynowana z radarem, na którego budowę de facto zgodziły się Czechy.

 

Nie wiadomo, jak wyglądałaby kwestia opłat USA za bazę rakietową. Do tej pory rząd Tuska mówił, że na pewno nie zgodzi się na bezpłatną dzierżawę, co początkowo proponowali Amerykanie. Wczoraj od osoby bliskiej negocjacjom usłyszeliśmy: - Jeśli oferta pomocy dla polskiego wojska będzie hojna, to cena za bazę USA nie musi być wygórowana, to wszystko negocjujemy razem.

 

Co dostanie Polska? Prezydent Bush wyraźnie zadeklarował wczoraj „konkretny plan pomocy dla polskiej armii”. Premier Tusk powiedział, że „o datach i kwotach nie rozmawiano".

 

O czym jednak rozmawia się na szczeblu ekspertów? Polsce chodzi o co najmniej dwie baterie krótkiego zasięgu Patriot zdolne zniszczyć rakiety bądź samoloty. Polski stary system obrony przeciwpowietrznej pochodzący jeszcze z PRL jest bowiem w opłakanym stanie.

 

Amerykanie podobno godzili się dotąd - i to z oporami - na jedną baterię. - To nas na pewno nie zadowoli - usłyszeliśmy od osoby bliskiej negocjacjom.

 

Jedna bateria patriotów w "stanie surowym" jest warta ok. 250 mln dol. Z całym uzbrojeniem, oprzyrządowaniem i szkoleniami dla obsługi - ok. miliarda dolarów.

 

Czy USA zdecydują się na tak kosztowną pomoc dla polskiej armii? Możliwe są różne scenariusze. Amerykanie mogą baterie patriotów Polsce sprzedać po bardzo preferencyjnej cenie albo mogą one zostać kupione za pożyczkę rządu USA, która następnie zostanie umorzona.

 

- Wszystko jeszcze jest płynne, ale po wczorajszej deklaracji Busha mamy zielone światło do poważnych negocjacji w sprawie naszych propozycji - mówiły nam wczoraj dwa niezależne polskie źródła.

 

Usłyszeliśmy też, że patrioty, choć najważniejsze, nie są jedynymi żądaniami strony polskiej. Oraz że nasza oferta to współpraca obejmująca co najmniej 11 lat, warta kilka miliardów dolarów. Amerykanie nie musieliby więc dostarczyć całego sprzętu od razu, bo to dla budżetu USA byłoby niemożliwe.

 

Kiedy porozumienie? Przede wszystkim Polska zgadza się, by porozumienia były dwa - jedno o tarczy, drugie o pomocy wojskowej. Ponieważ umowa wojskowa jest dużo bardziej skomplikowana, prawdopodobnie podpiszemy ją później.

 

Tusk usłyszał wczoraj od szefowej dyplomacji USA Condoleezzy Rice, że odpowiedź na polskie propozycje przekazane w lutym nadejdzie w ciągu trzech miesięcy. Do tej pory Pentagon żądał na odpowiedź aż pół roku.

 

Możliwe jest więc, że latem lub wczesną jesienią oba porozumienia będą gotowe. Jeśli tak się stanie, Polska strona będzie musiała przedstawić umowę o goszczeniu tarczy do ratyfikacji Sejmowi. Amerykanie musieliby wcześniej zagwarantować przeznaczenie odpowiednich funduszy na pomoc polskiej armii przynajmniej na 2009 r.

 

- Jeśli tych gwarancji nie będzie, to polski parlament nie ratyfikuje umowy. To nasze zabezpieczenie - usłyszeliśmy w otoczeniu premiera. Zasugerował to też sam Tusk.

 

Co na to Rosja? Premier Tusk trzykrotnie mówił wczoraj, że prezydent Bush „obiecał uspokajać obawy państw trzecich”, czyli Rosji. Dla Polski to niezwykle ważne. - Chodzi nam o pełne dyplomatyczne uspokojenie Moskwy przez Amerykanów. Obiecują, że to zrobią - usłyszeliśmy z polskich źródeł.

 

Sukces dzięki Tuskowi? Jeśli negocjacje szybko się zakończą, a USA rzeczywiście będą gotowe wyraźnie wspomóc polską armię, duet Donald Tusk - szef MSZ Radek Sikorski ogłosi wielkie zwycięstwo.

 

Premier już wczoraj mówił, że "nasi poprzednicy zostawili nam negocjacje w takim stanie, że nie ułatwili nam zadania". I Tusk, i Sikorski podkreślali, że teraz Polska jest w swych żądaniach "spokojna, ale stanowcza, kategoryczna".

 

- Przedtem Pentagon mówił: "Polacy i tak się na tarczę zgodzą" - mówi nam anonimowo ekspert bliski dyplomacji USA. - Teraz nawet oni będą musieli przyjąć do wiadomości, że Polsce sporo trzeba w zamian dać.

 

Bush sam mówi o polskich wizach

 

- Pan premier Tusk był bardzo stanowczy w sprawie wiz. Rozumiem frustrację Polaków. Gdybym sam mieszkał w Polsce i chciał przyjechać do Ameryki, też byłbym sfrustrowany - mówił dziennikarzom prezydent George Bush.

 

Donald Tusk był wyraźnie zaskoczony wypowiedzią Busha, bo przed odlotem do USA deklarował: - Dość proszenia o zniesienie wiz. Skończyło się!

 

Pół godziny po wyjściu z Białego Domu Tusk wyjaśniał: - To prezydent Bush był tak gościnny, że sam nawiązał do kwestii wiz. Uzyskałem od niego zapewnienie, że jeśli Polska osiągnie spadek odmów wiz w konsulatach USA, to szybko wizy zostaną zniesione.

 

Rok temu Stany Zjednoczone zmniejszyły próg odmów wiz, przy którym możliwe jest zniesienie ich dla danego kraju, do 10 proc. W Polsce w 2007 r. wciąż wynosił on ok. 20 proc., na początku tego roku spadł do blisko 15 proc. Realistycznie rzecz biorąc, można liczyć na zniesienie wiz do USA za dwa lata.